czwartek, 11 kwietnia 2013

na co zwrócić uwagę kupując wodę butelkowaną


Za napisanie tego postu zabierałam się już od dłuższego czasu. W swoim gronie spotykam wiele osób, które kupując wodę butelkowaną kierują się bardziej przesłankami reklamowymi niż wiedzą i zdrowym rozsądkiem.
Za przykład może chociażby posłużyć moja mama. Wielokrotnie tłumaczyłam jej, że woda, którą kupuje od wielu wielu lat : Żywiec Zdrój nie jest warta pieniędzy, które za nią płaci i dobrze byłoby się przerzucić na coś bardziej cenniejszego dla jej organizmu. Za każdym razem słyszę jedno : ale ta mi bardzo smakuje. Prawda jest taka, że wiele osób kieruje się przede wszystkim dobrą reklamą telewizyjną, bilbordami, reklamami w prasie czy internecie. Kogo nie przekonałby strumień wody płynący przez  zielony, nieskazitelny las…wydaje nam się, że woda, którą kupujemy jest najlepsza, najczystsza, najwspanialsza…
GUZIK PRAWDA !
Sięgając po wodę ze sklepowej półki skupmy się na tym, aby była ona przede wszystkim mineralna a nie źródlana. Woda mineralna ma względną stałość mineralną gwarantującą nam podaną ilość danych substancji mineralnych w wodzie, czym nie może poszczycić się woda źródlana. Ponadto wody źródlane cechują się bardzo małą ilością składników mineralnych, które mają taki zbawienny wpływ na nasz organizm : magnez, sód, potas – to pierwiastki, które są nam bardzo potrzebne do zdrowego funkcjonowania i to właśnie je znajdziemy w wodach mineralnych.

Dietetycy zalecają picie wody ok. 1,5 l na dobę, wartość ta oczywiście może być zmienna w zależności od osoby, jej sposobu aktywności czy chociażby samej pogody, wiadomo, że w upalne dni pijemy znacznie więcej.
I teraz wyobraźcie sobie sytuację, kiedy sięgamy po przykładowego Żywca -pijemy pijemy, pijemy. Jego suma składników mineralnych na 1 l przekracza 200 mg. To bardzo mało ! Woda ta zamiast dostarczać nam substancji mineralnych, tak naprawdę rozrzedza i wypłukuje nam te elektrolity, które mamy. Im więcej pijemy, tym więcej oddajemy moczu, latem dochodzi pocenie się, i nasza uboga w minerały woda tak naprawdę nic dobrego dla naszego organizmu nie robi. Nie łudźmy się reklamami, pięknymi etykietami, to nie o to w tym wszystkim chodzi !
Podział wód mineralnych waha się w granicach :
1) niskozmineralizowana – poniżej 500 mg/l
2) średniozmineralizowana – 500 – 1500 mg/l
3) wysokozmineralizowana – powyżej 1500 mg/l

i teraz małe porównanie : woda Oaza z Biedronki kosztująca ok. 60 gr za 1,5 l ma ponad200 mg/l woda Żywiec Zdrój kosztująca ponad 2,00 zł ma również ponad 200 mg/l, woda Polaris z Biedronki jak dobrze pamiętam ma ponad 400 mg/l a kosztuje około 1,10 zł

zachęcam Was do czytania etykiet – kupujcie z głową i płaćcie za cenne składniki a nie reklamy, dbaj o swój organizm, to, że wlewasz w niego coś co jest reklamowane i droższe nie oznacza, że jest zdrowe.
Anegdotka
Będąc w szpitalu zarówno na praktykach jak i prywatnie zauważyłam, że Żywiec Zdrój króluje na stolikach pacjentów, w końcu woda ta miała atest Instytutu Matki i Dziecka – musi być najlepsza. Cóż…
Małe dzieci a właściwie ich układ pokarmowy źle tolerują wody wysokozmineralizowane stąd atest. Dla samej matki woda ta już nie spełnia wymagań, ponieważ może ale nie dostarcza jej cennych substancji.
Aktualnie mam w domu Muszyniankę, ma ona 1547 mg/l, zapłaciłam za butelkę ok. 1,60 zł :)

Jeśli chodzi o wszelkie wody smakowe : no cóż to są napoje a nie woda. Zawierają w sobie cukry, substancje słodzące, nieraz i barwniki – ciężko mówić o ich zdrowych właściwościach, jest to raczej zabieg służący oszukaniu Klienta, który sięgając po nią sądzi, że pije wodę „na zdrowie” a jednocześnie będzie ona mu smakować truskawkowo, cytrynowo itd.
Moja rada : wlej wodę mineralną do szklanki wrzuć plaster cytryny/ pomarańcza/ grejfruta/ kiwi/ limonki – jest i smakowa i zdrowa :) bez dodatków cukru itd.

środa, 10 kwietnia 2013

parówki w cieście francuskim


Jest to idealne rozwiązanie jeśli chcemy zjeść coś dobrego a nie do końca możemy się zdecydować co to ma być :)
Potrzebujemy :

- gotowe ciasto francuskie ( jeśli kolację robimy dla 4 osób koniecznie musimy mieć 2 opakowania)
- żółty ser
- parówki
- papryka
- pieczarki
- jajko
- sezam
Ciasto naleśnikowe rozwijamy i kroimy na 4 części, na środku układamy parówkę, paprykę, pieczarki, żółty ser, całość zwijamy w naleśnika, wierzch smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy sezamem.
Osobiście lubię posypać zawartość naleśnika przyprawą do ziemniaków – aromat ziół dodatkowo ulepsza całość dania.
Pieczemy w piekarniku ok. 20 min na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

kruche motylki z dżemem


Czy wy też tak macie, że kiedy na dworze robi się zimno, pada deszcz to zamykacie się w pokoju z ciepłą, owocowa herbatką ?
U mnie nieodłącznym elementem herbatki czy kawy  jest jakieś ciasto lub ciasteczko :) Ze względu na wczorajszą aurę za oknem postanowiłam upiec kruche ciasteczka – idealne do moczenia w herbacie. 
Do ich wykonania użyłam dwóch foremek : jedną w kształcie serduszka drugą w kształcie motylka – był to dodatek do pierwszego magazynu Dekoracje Ciasta. Połowę zrobiłam z dżemem z czarnej porzeczki, druga tradycyjną kruchą posypaną kakao.
Jeśli chodzi o samą technikę robienia ciastek z dżemem to wykorzystujemy do nich 2 ciastka tej samej wielkości ( forma surowa przed pieczeniem), w jednym ciastku robimy dziurki, drugie ciast smarujemy cienką warstwą dżemu (smarując je grubo dżem zacznie wyciekać i wyglądać niezbyt estetycznie). Następnie ciastko z dziurkami nakładamy na to posmarowane, smarujemy wierzch roztrzepanym białkiem, posypujemy cukrem i układamy na papierze pergaminowym na blaszce.




Składniki na ciastka :

30 dag mąki
15 dag tłuszczu
10 dag cukru pudru
2 żółtka
2 łyżki śmietany 12 %
cukier waniliowy
szczypta soli




Mąkę przesiewamy na stolnicy, dodajemy posiekany nożem tłuszcz, cukier, żółtka, śmietanę, cukier waniliowy, szczyptę soli i całość zagniatamy na jednolitą masę. Jeśli ciasto się mocno klei – dodajemy mąkę.
Ciasto wkładamy do folii aluminiowej, albo worka i wkładamy do lodówki, aby nam troszkę stężało.
Posypujemy blat kuchenny mąką i rozkładamy na nim ciasto.
Następnie rozwałkowujemy je na grubość ok 3 mm i wykrawamy ciasteczka, smarujemy je roztrzepanym białkiem, posypujemy cukrem i wkładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Pieczemy do uzyskania jasnożółtego koloru.
Jeśli decydujecie się na ciastka z dżemem porcję jaką podałam wyżej trzeba zrobić z podwójnej ilości ponieważ do przygotowania jednego dżemowego potrzebne 2 kruche.


Smacznego :)

jak Wam się podobają ciasteczka ?

kolorowe muffinki


Kolorowe babeczki są idealnym rozwiązaniem na dodatek do ciasta serwowanego gościom na urodziny lub imieniny, szczególnie jeśli goszczą na nich mali smakosze.


Muffinki :
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
100 g masła ( roztopić)
1 jajko
2 łyżki kakao – do wersji ciemnej

Wykonanie :
Margarynę roztapiam, czekam aż troszkę przestygnie, wszystkie składniki mieszam na małych obrotach i wylewam do foremek :)
Do ozdoby użyłam czekoladowego kremu z Cykorii, draże na wagę oraz agrestową galaretkę.


Galaretkę wylewam do kwadratowej blaszki, po zastygnięciu wykrawam z niej motylki ( foremki z Dekoracja Ciast), zamiast agrestowej polecam użyć truskawkowej – czerwone motylki ładniej będą się odbijać :)

waniliowa kawa sati : pychotka



Dobra kawa to podstawa udanego dnia :) od jakiegoś czasu coraz bardziej przekonuję się do kawy mielonej tzw. parzuchy :  jej aromat jest znacznie bogatszy niż tradycyjna kawa rozpuszczalna a przede wszystkim jest dużo zdrowsza.
Natknęłam się ostatnio na kawę Sati o aromacie wanilii, pomyślałam, że takie połączenie to musi być rewelacyjna sprawa. I nie myliłam się!
Kawa pięknie pachnie, wyczuwam nawet nutkę czekolady, jej smak jest znacznie łagodniejszy, nie czuć tradycyjnej mocnej goryczki czy kwaskowatości co jest charakterystyczne dla Jacobsa Kronunga.
Polecam : kawa dostępna w Kauflandzie, cena to 12,90 za 250 g.
Naprawdę warto !

furagin na receptę i bez recepty


Niestety znowu dopadło mnie ostre zapalenie pęcherza, miałam kilka miesięcy spokój odkąd ostatni raz widziałam urologa i dzisiaj bach niespodzianka : piecze, boli itd.
Nie miałam nic w domowej apteczce więc wybrałam się do apteki.  Na miejscu rozzłościła mnie jedna rzecz :mamy lek dostępny na receptę Furaginum ( 50 mg furaginy) firmy Adamed lub  Pliva cena za 30 tabletek w paczce to około 8-9 zł. Generalnie lek ten wydaje się  tylko na receptę ale wielokrotnie zdarzyło mi się dostać te tabletki na ładny uśmiech albo litość Pani farmaceutki, w końcu jak mamy weekend i nagle niespodzianka w postaci zapalenia pęcherza sprawia, że nie przestajemy opuszczać wc to wiele uprzejmych farmaceutów   lituje i sprzedaje nam lek bez recepty.
Dzisiaj pojechałam po Furaginum – nie kupiłam go bo jest dostępny tylko na receptę o czym stanowczo poinformowała mnie pani farmaceutka , za to dostępny jest lek uroFuraginum – bez recepty.
I teraz tak : uroFuraginum firmy Adamed i Furaginum firmy Adamed, jedno i drugie opakowanie po 30 tabletek, jedno i drugie opakowanie ma 50 mg furaginy ALE furaginum kosztuje 8-9 zł a urofuraginum kosztuje 18,90 zł
więc skoro furaginum nie wolo sprzedawać bez recepty a w urofuraginum mam ten sam skład ( dawkę leku) to gdzie tu logika ??
dlaczego muszę zapłacić 2 x więcej ? dlaczego Pani w aptece nie chce mi sprzedać Furaginum bez recepty skoro i tak i tak kupię ten lek w tej samej dawce  ale pod troszkę inną nazwą ?

dziwi mnie ta sytuacja….

maść końska - pomoc w bólu


Moje problemy z kręgosłupem trwają już od 3 lat. Nocne bóle ramion, drętwienie rąk są tak uporczywe i silne, że zdarza mi się wręcz płakać z bólu. Faszerowanie się lekami przeciwbólowymi na dłuższą metę nie jest dobrym rozwiązaniem, stąd sięgam po maści przeciwbólowe i rozgrzewające.
O maści końskiej wiele słyszałam ale jakoś długo nie skusiłam się na jej zakup, aż w końcu natrafiłam na nią w Rossmanie, ogromne opakowanie maści w wersji rozgrzewającej ( jest tez opcja chłodząca) kosztuje około 20,00 zł. Stwierdziłam, że wypróbuję. Pierwsza aplikacja okazała się rozczarowująca : nie czułam nic, na drugi dzień coś poczułam ale żeby było to extra rozgrzanie…niestety nie.
Efekt pojawił się po 3-4 dniach stosowania. Przyjemne ciepło rozchodziło się po całym karku a i bóle nocne zmniejszają się wraz z częstotliwością stosowania. Stosuję ją prawie codziennie, mało tego kupiłam ja nawet mojemu tacie, który od zawsze zmaga się z „korzonkami”.
Maść a właściwie żel w swoim składzie zawiera :
- arnikę
- kamforę
- paprykę chilli
- rozmaryn
całość daje właściwości rozgrzewające i poprawia wzrost ukrwienia co przekłada się na efekt łagodzący ból
Dzisiaj mogę ją śmiało polecić, w porównaniu do wielu maści typu Naproxen, Lumbolin etc. jest zdecydowanym zwycięzcą :)

Moja uwaga :
warto zakupić żel w Rossmannie tutaj 500 ml kosztuje tyle samo co w aptece 250 ml ( mam porównanie swojego żelu do żelu taty) a skład jest ten sam.

zespół barlowa - mam i ja


Zespół Barlowa to schorzenie zaliczane do niegroźnych wad serca o różnym podłożu charakteryzujące się wypadaniem płatka zastawki mitralnej. Płatek mitralny znajduje się pomiędzy lewym przedsionkiem a komorą serca.
Schorzenie to jest dość często wadą serca spotykaną w naszej populacji choć częściej dotyka kobiety niż mężczyzn. Na szczęście nie jest to choroba, która zagraża naszemu życiu, jak mówią lekarze kardiolodzy można z nią spokojnie funkcjonować, wiele osób nawet nie odczuwa objawów z nią związanych, chociaż gro osób niestety nie należy do tych szczęśliwców, w tym i ja :(
Podczas wizyty na oddziale kardiologicznym dwukrotnie miałam omawianą tą jednostkę chorobową i jak powiedział jeden z kardiologów : ” nie jest to groźna wada serca ale bardzo upierdliwa, mogąca nas niejednokrotnie nastraszyć”.
Ważne jest, aby co 2-3 lata kontrolować swoją zastawkę w celach profilaktycznych czy nie dochodzi do pogłębiania się wady. Jeśli zdarza nam się omdlewać a kołatanie serca i bóle w klatce piersiowej są bardzo silne musimy zgłosić się do lekarza, który zdecyduje się prawdopodobnie na leczenie meta blokerami. Zabiegi operacyjne to na szczęście najmniejszy odsetek przypadków- ale zdarzają się, stąd ważne jest, abyśmy się kontrolowali.
Zaleca się, aby ograniczyć ilość wypijanej kawy, herbaty, napojów z kofeiną np. energetyki a także alkoholu, aby nie wypłukiwać z organizmu magnezu, ponieważ przy małej ilości tego pierwiastka w naszym organizmie nasilają objawy.
Najczęstsze objawy to :
  • zawroty głowy przy wstawaniu
  • omdlenia
  • kłucie serca
  • palpitacje serca
  • bezsenność
  • wysokie tętno
  • uczucie duszności
  • uczucie zmęczenia
  • niedokrwienność kończyn
  • drżenie rąk

Jak to było u mnie …
Przede wszystkim wysokie tętno : od 90 -120 w spoczynku. Podejrzenia były różne : niski poziom elektrolitów, tarczyca, cukrzyca – okazało się, że żadne z podejrzeń nie było trafne. Zrobiono mi EKG – nie było żadnych zmian prócz odnotowanego wysokiego tętna, w końcu podczas praktyk w oddziale kardiologicznym zrobiono mi usg serca i wyszedł prolaps mitralny.
Niestety samo wysokie tętno to nie wszystko. Kołatanie serca dopada mnie nagle, najbardziej odczuwalne jest to, kiedy położę się spać, a że uwielbiam spać na brzuchu mam czasami uczucie, że moje serce uniesie mnie nad łóżko. Duszności owszem – na szczęście nie trwają długo, momentami mnie dziwnie „przytyka” a oddech robi się dziwnie płytki, że muszę zaczerpnąć większe wdechy.
No i kłucie po lewej stronie klatki piersiowej. Były okresy, kiedy towarzyszyło mi dużo stresu, a że jestem z natury nerwową osobą to potęgowałam swoje bóle : kłucie serca jakby ktoś wbijał mi grube igły promieniując do lewej ręki, wtedy najlepiej robił bezruch i oczekiwanie na ustanie objawów. Przypominam sobie jeden silny atak, kiedy ból obudził mnie w środku nocy i był tak silny, że ie mogłam złapać oddechu, obudziłam męża i kazałam mu otworzyć okno a sama w duchu modliłam się, żeby to przeszło wtedy jedyny raz byłabym skłonna zadzwonić po pogotowie – na szczęście przeszło.
Były to tylko 2-3 epizody o bardzo uciążliwych objawach ale jak już wspominałam był to okres, który obfitował w dużą ilość stresu i nerwów.
Dzisiaj są to chwilowe kłucia, chwilowe bezdechy. Często łapią mnie podczas zakupów, wysiadania z pociągu, w drodze na uczelnię  czy podczas wykładów. Da się do tego przywyknąć :)
Co do zawrotów głowy to są, faktycznie najczęściej podczas szybkiego wstawania z pozycji leżącej lub siedzącej. Zauważyłam też, że z rana te zawroty są częstsze stąd jakiekolwiek ćwiczenia o tej porze nie są dobrym pomysłem w moim przypadku. Raz próbowałam ćwiczyć po śniadaniu skalpel ewki chodakowskiej i tak mi słabo robiło, że zreygnowałam, mój mąż ćwiczył dalej a ja usiadłam i odpoczywałam, dzisiaj już wiem dlaczego :)

ćwiczenie z ewą chodakowską i moje efekty


Z racji, że nie lubię monotonii co jakiś czas ustalam nowy plan działania z treningami, minął tydzień odkąd zrobiłam przerwę w ćwiczeniach, złożyły się na nią święta i awaria kręgosłupa, ale wracam..bo chcę, bo muszę, bo wtedy czuję się lepiej :)
Mam już mój pamiętnik – książkę Ewy, przyznam szczerze, że bardzo mnie motywuje do działania, a jeśli chodzi o treningi to :
- chcę je robić 4-5 x w tygodniu, 3 to za mało
- stawiam na skalpel II z krzesłem
- d0datkowo  skalpel wzmocnię o ćwiczenia z książki – jest w czym wybierać :)

czas na moje wymiary w miesiącu kwietniu :
brzuch : 88 cm
talia w najwęższym miejscu : 76 cm
udo w najgrubszym miejscu : 58 cm

w styczniu było to :
brzuch :  96 cm
talia : 78 cm
udo : 59 cm
jak się okazuje moje wcześniejsze pomiary uda były złe…mierzymy je w najgrubszym miejscu, a ja mierzyłam je gdzieś tak po środku uda  ;/
książka wskazała mi dokładne miejsca pomiaru, jedynie co to brzuch był dobrze mierzony bo na wysokości pępka i tak udało mi się zgubić w obwodzie 8 cm :) po 3 miesiącach ćwiczeń.
Chociaż w marcu centymetr jakby stanął w miejscu to muszę powiedzieć, że efekty są widoczne w samej jędrności ciała, z każdym miesiącem ćwiczeń robi się one bardziej napięte co również bardzo mnie cieszy i cellulit : robi się coraz mniejszy :)
do dzieła !

dzisiaj 20:44 
jestem po skalpelu II – masakra, jeszcze nigdy aż tak się nie spociłam ! nie dałam rady stanąć na jednej nodze, wybrałam opcję noga na nodze, co do pompek…moje ramiona należą do bezsilnych, aż boję się jutra…były momenty, że naprawdę głośno wyzywałam, ale skończyłam udało się !
jutro again game :)

drobiowe roladki ze szpinakiem


Dzisiaj kolejny przepis na smaczny obiad :)
Do przygotowania potrzebujemy :

pierś z kurczaka
szpinak mrożony lub świeży
kasza kuskus
warzywa na patelnię
Pierś z kurczaka rozbijamy jak na kotlety, układamy na niej szpinak, następnie zawijamy na naleśnika. Ja przebijam całość małą wykałaczką, żeby roladki dobrze się trzymały, Wierzch roladek posypuję delikatem do mięs.
Całość pieczemy w piekarniku z dodatkiem niewielkiej ilości oliwy przez około 35-40 min.
Na patelni rozgrzewamy oliwę, na niej rozmrażamy nasze warzywa na patelnię, kiedy woda odparuje dodaję przyprawę do ziemniaków, która jest kompozycją wielu ziół idealnych do warzyw. Warzywa układam na kaszy kuskus.

miłosny deser na każdą okazję


Deser pełny miłości – pieszczota dla podniebienia :) idealny na romantyczną kolację jak i bez okazji, w końcu uczucie warto wyrażać codziennie.

Do przygotowania potrzebujemy :
2 galaretki wiśniowe
budyń malinowy
troszkę sok owocowego ( typu syrop paola)
gorzka czekolada
banan
kiwi
Galaretkę rozrabiamy wg przepisu na opakowaniu, następnie rozlewamy ją do pucharków, resztę wlewamy do płaskiego naczynia ( będziemy z tego wycinać serca ).
Budyń gotujemy wg przepisu na opakowaniu i odstawiamy do schłodzenia.
Czekoladę ścieramy na najdrobniejszych oczkach.
Owoce obieramy i kroimy w plasterki.
Kiedy galaretka w pucharkach stężeje wykładamy na nią budyń i polewamy kilkoma kroplami syropu owocowego, całość opruszamy czekoladą. Układamy na czekoladzie plasterki owoców. Serca wycinany foremką do pieczenia kruchych ciastek, ważne jest aby galaretka nie była cienka ponieważ ciężko nam będzie ją wyłożyć na wierzch deseru. Deserki możemy dodatkowo obsypać kolorowymi cukiereczkami do dekoracji ciast lub ułożyć na nich kilka kolorowych draży.







kurczak z warzywami na ryżu


Żeby zjeść smacznie, lekko wcale nie trzeba godzinami stać w kuchni :) dzisiaj prosty i łatwy przepis na pysznego kurczaka na ryżu.
Składniki:
pierś z kurczaka
warzywa na patelnię
groszek, kukurydza konserwowa
1 papryka czerwona
oliwa z oliwek
2 woreczki ryżu
przyprawa do gulaszu, oregano
curry lub kurkuma ( dodajemy do wody, w której będziemy gotować ryż)

pierś kroimy na drobne kawałeczki i wrzucamy na rozgrzaną patelnię z oliwą, przyprawiamy ją przyprawą do gulaszu, kiedy się podsmaży wrzucamy nasze warzywa na patelnię i dusimy całość pod przykryciem, następnie dodajemy 1,5 łyżki groszku oraz kukurydzy wraz z papryką pokrojoną w paski lub kostkę, całość dalej dusimy, pod koniec doprawiamy oregano.

Pierś z warzywami wykładamy na ugotowany ryż i mamy gotowy obiad :)

pizza na szybko : z ciasta naleśnikowego


Genialny przepis dla wszystkich miłośników pizzy, którzy nie lubią lub nie mają czasu na zagniatanie ciasta i pieczenie w piekarniku. Przepis wypróbowany, efekt końcowy widać na talerzu : pyszności !
Z podanych niżej porcji mi wyszły 2 wielki pizze z duże patelni : dla bardzo głodnej osoby, połowa patelni to max, także możemy zrobić pizze na mniejszych patelniach i wyjdą nam wtedy 4 porcje.
Ciasto :
2 jajka
2 szklanki mleka
2,5 szklanki mąki
sól, pieprz, oregano, kminek, curry
0,5 łyżeczki przyprawy do pizzy

Dodatki
1 cebula
1 czerwona papryka
15-20 dag szynki
15-20 dag sera żółtego
3 łyżki kukurydzy z puszki
3 łyżki groszku z puszki
pomidorki koktajlowe

cebulkę kroimy drobno i podsmażamy na maśle, odstawiamy na bok, aż ostygnie.
ser ścieramy na tarce
do miski wrzucamy wszystkie składniki na ciasto naleśnikowe i wszystko miksujemy, pod koniec  dodajemy naszą schłodzoną cebulkę i ser żółty, delikatnie mieszamy.
w osobnej misce mieszamy pokrojoną w kostkę szynkę, paprykę oraz groszek i kukurydzę.

pomidorki kroimy na połówki, jeśli nie mamy koktajlowych kroimy zwykłe : ale wydrążamy środki, żeby ciasto nam się za bardzo nie rozpłynęło, na patelni rozgrzewamy olej /oliwę, układamy pomidorki, zalewamy je ciastem naleśnikowym i szybciutko układamy na wierzch dodatki, przykrywamy naszą pizzę pokrywką i smażymy kilka minut, następnie przewracamy pizze na drugą stronę i zapiekamy kolejne 4-5 minut :)

pizza dobrze smakuje z ketchupem i sosem czosnkowym


domowe ciastka owsiane z rodzynkami i gorzką czekoladą


ciastka owsiane to idealna propozycja dla osób, które lubią coś słodkiego do kawy a liczą się z kaloriami :) dzisiaj receptura na przepyszne ciacha z rodzynkami i gorzką czekoladą.
składniki :
  • 2,5 szklanki płatków owsianych ( polecam górskie)
  • 0,5 szklanki pszennych otrębów
  • 0,5 szklanki oliwy z oliwek lub zwykłego oleju
  • 3 jaja
  • 1,3 szklanki jogurtu naturalnego ( najlepiej bez tłuszczu)
  • tabliczka gorzkiej czekolady
  • pół szklanki rodzynek

wykonanie:
wszystkie składniki mieszamy ze sobą w dużej misce i odstawiamy na bok ( na około 1-1,5 godziny)
w międzyczasie kroimy w kostkę gorzką czekoladę
po upływie ww czasu do miski z płatkami wrzucamy pokrojoną czekoladę i rodzynki, całość mieszamy
ciastka formujemy w dłoniach jak małe kotlety mielone, kładąc je na blachę delikatnie uciskamy, żeby zrobiły się troszkę płaskie
ciacha wrzucamy do piekarnika na około 30 minut
* ja piekę ciasteczka na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia – dzięki temu nie przyklejają się

domowe kajzerki


chrupiąca bułka i parówki np. Berlinki – moje ulubione śniadanko sobotnie i nie tylko :)dzisiaj zabrałam się za robienie swoich bułek : kajzerki pszenno – żytnie z płatkami owsianymi i siemiem lnianym :)
składniki :
  • 3/4 szklanki płatków owsianych – górskich :)
  • 1 duża łyżka masła
  • około szklanka gorącej wody
  • szczypta soli
całość mieszamy ze sobą i czekamy aż nasza papka ostygnie
  • pół szklanki siemienia lnianego
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1,5 szklanki mąki żytniej
  • paczka suchych drożdży około 8 g
  • 1/5 szklanki letniej wody
  • roztrzepane białko  + sezam = posypka na wierzch
co i jak :
nasze sypkie drożdże rozpuszczamy w letniej wodzie i odstawiamy na 10-15 minut, po czym wrzucamy je do większej miski  i łączymy z naszą papką z płatków, siemię lnianym, mieszamy i dodajemy mąki : pszenną i żytnią, ciasto wyrzucamy na blat lub stolnicę i ugniatamy, następnie przykrywamy je ręcznikiem i czekamy aż nam urośnie.
z wyrośniętego ciasta formujemy okrągłe bułki i układamy je na papierze do pieczenia na blaszce, znowu przykrywamy ręcznikiem i dajemy im jakieś 20-30 minut na wyrośnięcie, następnie nożem robimy na każdej bułeczce gwiazdkę, smarujemy każdą z osobna roztrzepanym białkiem i posypujemy sezamem,
pieczemy w temp. 200 stopni przez 20 minut
gotowe !
smacznego :)